
Shimodoru
Ruhikies
"Śmieję się najgłośniej, przeklinam najgorzej, nienawidzę z całego serca! Czasami jednak to wszystko zamyka się w skorupie przeszłości."
Dlaczego się uśmiecham? Ponieważ przechodzimy do jednego z najtrudniejszych momentów tej rozmowy. Gdyby ktoś zapytał mnie o to, co Ty w innym momencie, zapewne nie powiedziałbym całej prawdy. Mam na myśli, iż nieświadomie ukrywałbym pewne fakty. Teraz gdy patrzę na to wszystko, co się wydarzyło, niektóre sytuacje z mojego życia, będąc tak z boku, to widzę więcej. Ludzie mówią, że człowiek uczy się całe życie i jak najbardziej mają rację. Tak jest też ze mną, choć nie wiem, na co mi ta lekcja miałaby się przydać w tym momencie. No dobrze, przejdźmy do rzeczy.
Jestem pogodnym facetem, który dużo się uśmiecha. Nie jest to sztuczne, mnie naprawdę dużo uszczęśliwia, zwracam uwagę na wszystko. Słyszałem, że powinniśmy nauczyć się cieszyć tymi małymi rzeczami, na tym polega sztuczka bycia radosnym. Nie wiem, czy dobrze to interpretuje, ale działa. Bardzo często można dostrzec w moim spojrzeniu po prostu taki miły błysk. Dlatego jestem odbierany przez większość otaczających mnie ludzi, jako osoba przyjazna i łagodna, co jest prawdą. Taki jestem w kontaktach z innymi. Nie lubię robić sobie przeciwników, bo po co komplikować sobie jeszcze bardziej życie? Na pewno rozumiesz, o co mi chodzi. Nie podnoszę głosu, wolę rozwiązywać sprawy na spokojnie, chociaż jeśli trzeba dopuścić się przemocy, to nie będę się wahać. Niezależnie, kto stoi naprzeciwko mnie, choć sam osobiście jej nie lubię. Czasami jednak to jedyna forma komunikacji. Co poradzisz? Trudno wyprowadzić mnie z równowagi, jestem cierpliwą osobą o dość mocnych nerwach. Sam w sobie już byłem opanowany, a te cechy wzmocniły treningi posługiwania się kataną. Gdy ćwiczysz każdy cios, powtarzając go setki i tysiące razy, musisz być taki. W innym przypadku rzuciłbyś to po kilku dniach. Perfekcja wymaga czasu, choć samemu nie sądzę, abym był idealnym wojownikiem. Czy coś takiego w ogóle istnieje? Czasami droga do osiągnięcia celu, jest ważniejsza niż sam on. Dlaczego w ogóle próbujemy raz za razem coś osiągnąć? Bo chcemy być najlepsi, zdarzają się wyjątki, które mają inne pobudki. Ja na początku byłem w tej pierwszej grupie, potem mi się to zmieniło. Dużo mówię, prawda? To kolejna cecha mojego bycia. Gdy jestem w nastroju do rozmowy, to buzia mi się nie zamyka. Mógłbym rozmawiać godzinami, o tym, co się dzieje, pogodzie, widokach, które oglądałem, książkach przeczytanych i tych czekających na swoją kolej. Mam kilka pasji, o jednych mówię, inne trzymam w sekrecie, ale znajdą się niektórzy wścibscy. Tak, myślę dokładnie o Tobie! Czasami filozofuję, to część mojej osoby, chociaż zdarza się rzadko. Będąc świadkiem rozmowy, która nie ma luźnej formy, wolę być obserwatorem i słuchać tego, co mają do powiedzenia, jednak gdy już się odezwę, to mówię krótko, zwięźle i na temat. W tego rodzaju konwersacji przedkładam prostotę. Najgorzej dla kogoś, gdy będzie chciał się ze mną spierać, to wtedy raczej masakruję przeciwnika. Przyznam się szczerze, że sprawia mi przyjemność, a już w ogóle wykorzystywanie jego własnych argumentów przeciwko niemu, to cudo! Miny tych osób są cudowne! No co, nikt nie jest idealny, każdy ma swoje wady. Ja też, jedną lub dwie. No dobra więcej niż powiedziałem przed chwilą. Zwracam uwagę na wszystko, co mnie otacza, zdecydowanie zboczenie zawodowe. Gdy próbujesz odesłać duchy, które wcześniej były szajką bandytów, to musisz mieć oczy dookoła głowy. Dlatego też robiąc cokolwiek, najpierw obrzucam swoją okolicę spojrzeniem. Czasami jawnym, chociaż częściej dyskretnym. Absolutnie! Lubię dobre jedzenie i dużo zjeść, choć zdecydowanie tego po mnie nie widać. Naprawdę, podczas jakichkolwiek wypadów, potrafiłem pochłonąć porcję za dwie osoby. Codzienne treningi spalają dużo kalorii, więc sama rozumiesz. Choć przeważnie lubię mieć większość rzeczy zaplanowane, to czasami zdarzy mi się zrobić coś spontanicznego.
Oczywiście nie mówię tutaj o momentach, gdy walczę. Zazwyczaj wolę bić się samemu, wtedy jestem tylko ja, chociaż wiem, że do tego potrzeba mi jeszcze czasu i wyszkolenia. To zależy, od jednego bardzo ważnego czynnika. W przypadku gdy ktoś ma plan i to naprawdę dobry, nie mam problemu, aby oddać się pod jego dowództwo. Wiesz, jakby nie patrzeć jestem prostym wojownikiem z kataną, który walczy na blisko. Nie lubię za to idiotów, którzy udają, że wiedzą wszystko najlepiej, przechwalają się, próbują pokazywać, kto tutaj jest samcem alfa. Wiesz takie puszenie się, a już zwłaszcza w obecności kobiet. Nie wiem, co one mają w tych głowach, że im się to podoba. Spotkałem w swoim życiu kilku takich i nie wspominam tych chwil zbyt dobrze. Oczywiście dla nich ma się rozumieć. Uśmiechnąłem się? Możliwe. Śmieszy mnie takie zachowanie, bo większość z tych twardzieli uciekłoby z krzykiem na widok ducha. Co mam na myśli? Duchy czasami opętywały ciała żywych i umarłych, a zamiast poprosić szamana o pomoc, to ludzie potrafili wysłać zwykłą siłę militarną. Bardzo rzadko kończyło się to dobrze. Ja sam staram się nie wychylać z tym, co robię. Po co ściągać na siebie uwagę? Wiem co mam zrobić, mam swoją robotę i nie lubię, gdy mi w niej przeszkadzają. Wyglądam, jak człowiek, nie przechwalam się i po prostu jestem. Mój nauczyciel nazywa to cichą siłą. Mówię poważnie, chociaż czasami chce mi się śmiać. Dlaczego? Prawdziwy wojownik nie musi jej pokazywać, ponieważ instynktownie się nią w nim wyczuwa. Jeśli musisz przekonywać innych, że jesteś w czymś dobry, to chyba źle świadczy o Tobie, prawda? Przy okazji mam coś w rodzaju swojego prywatnego kodeksu. Są rzeczy, których nie zrobię nigdy, a pewne w przypadku najwyższej potrzeby.

Przykład?
Tortury. To naprawdę coś okropnego, czego nienawidzę. W sumie krew mnie zalewa, gdy widzę przemoc, dla samej przemocy. To jest ten moment, kiedy cos we mnie pęka i w ruch idzie ostrze. Nie, naprawdę nie chciałbyś mnie takiego widzieć. Gdy ten stan już się pojawi, to ciężko jest przeżyć. Ja nie zapominam, nie wybaczam. Daję jedną, jedyną szansę, a potem już koniec. Czy to brutalne podejście? Jedni zapewne by tak stwierdzili. Co sądzę ja, stojąc teraz z boku? Nie mam pojęcia. Może rzeczywiście jestem taką osobą. Chociaż na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, iż nie zadaję zbyt wielu cierpień. Jeśli ktoś ma umrzeć to czyste cięcie. Przy przysłowiowym ,,wpierdolu" ograniczam się do jego edukatorskiej strony, zarazem nie chcąc, by sprawił on zbyt wiele krzywd, chociaż czasem i w tym przypadku zdarzają się wyjątki. Czy coś więcej? Tak, oprócz tego, co opisałem Ci dotychczas mam kilka dosyć niemiłych przypadłości. Po pierwsze nie lubię, gdy ktoś narusza moją strefę osobistą, szczególnie chodzi o dotyk. To ja muszę wyjść z przełamaniem lodów w innym przypadku, po prostu się odsunę. Jeśli ktoś spróbowałby mnie przytulić z zaskoczenia lub zrobić podobne rzeczy moja reakcja może być ostrzejsza. Jest to zachowanie instynktowne, silniejsze ode mnie, pozostałości po szkoleniu. Zakorzeniły się we mnie i nie jestem w stanie się ich wyzbyć, choć próbowałem wielokrotnie. To cień, który podąża za mną od lat. Dwie grupy jednak są wyłączone z tego. Zwierzęta i dzieci, wydaje mi się, że mój umysł uważa je za zbyt niewinne i czyste, aby mogły stanowić zagrożenie. Wiesz, że szczerość może być wadą? Zapewne odpowiesz, że uważasz, iż nie. Na co ja mógłbym odpowiedzieć, że w dupie mam to, co sądzisz. Widzisz? Trudno mi czasami powiedzieć coś łagodnie, chociaż sam osobiście sądzę, że szczerość powinna być podstawą wszystkiego. Trudno mi zmienić podejście do danej osoby, jeśli w mych myślach już ją określę. Oczywiście zachowam wszystkie wymogi uprzejmości, dobrego wychowania i kultury. Na pewno jest jeszcze wiele cech, które posiadam, tych lepszych, a także gorszych, jednak nie jestem w stanie ich teraz opisać. Co mamy dalej w kolejności?